Mam chwilkę, żeby podzielić się wrażeniami po niespełna tygodniu testowania Win 7 mam już kilka spostrzeżeń.
Moja konfiguracja to Q6600, płyta gigabyte (zapomniałem co to za symbol), 2GB (które następnego dnia zostały poszerzone do 6GB :) ) + EMU0404 USB.
Instalacja poszła szybko i bezproblemowo, więc postanowiłem, że chyba jednak Cubase 64 to jest to. No i kwas. Okazało się (o czym wiedziałem wcześniej, ale ciekawska natura wzięła górę), że 64 bit Cubase to chyba za wcześnie. Wszystko się w moim wypadku rozbija o problemy z VST bridge steinberga, przez co było kilka zwiech i w efekcie bluescreenów. Niestety nie miałem czasu na głębsze kombinowanie, bo terminy zaczęły naglić. Ogólne wrażenie było takie, że bałem się odpalić jakikolwiek plugin, bo się wszystko wyłoży, chociaż cały czas czułem, że maszyna aż się rwie do roboty.
Szybciutko więc...
...zainstalowałem wersję Cubase 32bit, wtyczki i...
I jest bardzo dobrze!!
Żałuję, że tak późno się przesiadłem z XP 32bit. Wszystkie poprzednie sesje w których już mocno używałem funkcji freeze otwierały się bez problemu i spokojnie mogłem jeszcze dorzucać dodatkowe efekty, grupy itd.
Najbardziej mnie denerwowało, "zamrażanie" instrumentów VST, kiedy okazywało się w trakcie mixu, że fajnie byłoby coś jeszcze poprawić. Mówię tu o 2-3 instrumentach. Teraz problem zniknął.
Sesja nad którą pracowałem w trakcie przesiadki częściowo oparta o VSTi ruszyła bez problemu. Uff..
W trakcie miksowania pojawiła się potrzeba dogrania na szybko dwóch gitar w linię i nałożenia na to symulacji. I to co poprzednio było praktycznie niemożliwe teraz odbyło się bez problemu. Żeby była jasność, działo się to już przy łącznej latencji ok.15m. więc nie było opcji nagrywania i odsłuchu ścieżki z nałożonymi efektami.
Wnioski końcowe:
1. Niby nie powinno się zmieniać systemu/wersji DAW itp w trakcie pracy, ale w moim wypadku to był właściwy ruch. Sesja, która zaczęła mnie frustrować okazała się być całkiem przyjemna, pomijając średni efekt końcowy spowodowany moimi skromnymi umiejętnościami :)
2. Win 7 64 bit + Cubase 32 Bit + min 4GB RAM - bardzo dobre posunięcie. Kusi perspektywa większej ilości RAM z Cubase 64, ale niestety nie byłem w stanie osiągnąć stabilności i funkcjonalności takiego połączenia.
3. Za kilka stów (Windows i dodatkowa pamięć) dałem drugie życie swojemu komputerowi.
4. Czasami warto ufać opiniom z forum (na gearslutz.com sporo ludzi sugerowało takie a nie inne połączenie system/DAW) :)
Wiem, że moje krótkie testy nie wyczerpują całego tematu, ale może kogoś zmotywują do sięgnięcia po tzw. "nisko wiszące owoce" i prosty upgrade swojego środowiska pracy.
A jak wasze doświadczenia?
Pozdrawiam!
miałem podobnie, tez najpierw zainstalowałem 64/64 i był ZONG, dopiero po przeinstalowaniu DAW na 32 bit wszystko ruszyło i tak jak piszesz, projekty odpalają i dzialają dużo szybciej niż na XP albo nawet na konfiguracji 32/32.
OdpowiedzUsuńOtóż to. Fajnie byłoby mieć sprawną konfigurację 64/64bit bo jednak perspektywa dużej ilości RAMu w przypadku pracy z VSTi jest kapitalna. Myślę, że to kwestia niedalekiej przyszłości (na gearslutz.com ludzie chwalą się że im taka konfiguracja działa)
OdpowiedzUsuń